10 lutego
Duza dziś zaczęła mi tłumaczyc bardzo zawiłe sprawy
po pierwsze jutro nastąpi kastracja
nie do końca zrozumiałem tłumaczenie bo Duza jakos tak delikatnie próbowała to wszystko... nie ogarniam ale coś to ma wspólnego z moim byciem mężczyzną... hmmm póki dają jeść i miziają to ja takiej wewnetrznej potrzeby wcale nie odczuwam żeby tym jakimś mężczyzną się stać...
po drugie - w związku z tym ze jutro jest ten jakiś zabieg to nic nie dostaniemy jeść na wieczór i rano też nie...
nic a nic
nie pomagają zadne miałki i prośby, owijanie się wokół nóg Dużej ani subtelne ósemki ani bardziej bezpardonowe owijanie ogona wkoło łydki - nic nie pomaga...
nieczuła ona ta Duża czy co?? zawsze jak się jej taką ósemką wyjechało to miękła jak ten jak to się mówi wosk...
a dziś nic
chyba to nasze niejedzenie to bardziej poważna sprawa...
11 lutego
tylko ja zostałem włożony do transporterka... coś podejrzana sprawa...
chyba narobię krzyku!!!
narobiam i narobiam tego krzyku a Duza tłumaczy coś spokojnie że nie ma co panikować bo to tylko jest to wszystko o czym mi już mówiła
a niech sobie gada zdrowa, ja narobiam KRZYKU!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz